W związku ze zmianami legislacyjnymi, które wejdą w życie w 2021 roku w ramach tzw. estońskiego CIT-u, przychody Jednostek Samorządów Terytorialnych po raz kolejny zmaleją. W jakim stopniu uderzy to w gminy? Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego szacuje, iż straty w najbliższym roku sięgną 1,4 mld zł. Gminy mogą próbować pokryć dziurę budżetową, m.in. zwiększając wpływy z podatku od nieruchomości.
We wrześniu 2020 roku przyjęto projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. Zakłada on podniesienie rocznego limitu przychodów dla przedsiębiorców, którzy będą mogli skorzystać z tzw. estońskiego CIT-u do sumy 50 mln zł. W praktyce oznacza to, że od stycznia 2021 roku firmy, które nie generują zysku w postaci dywidendy do wysokości tej kwoty, nie będą płacić podatku w miesięcznych lub kwartalnych zaliczkach ani rozliczać się rocznie. Podatek uiszczą dopiero w momencie wypłaty zysku.
Zasady działania estońskiego CIT-u
Przedsiębiorca będzie mógł wybrać estoński CIT na 4 lata i przedłużyć go na kolejne 4-letnie okresy. Przedłużenie jest możliwe, jeśli w ostatnim, czwartym roku korzystania z rozwiązania firma wciąż spełnia następujące kryteria:
- nie posiada udziałów w innych podmiotach,
- zatrudnia co najmniej 3 pracowników oprócz udziałowców,
- jej przychody pasywne nie przewyższają przychodów z działalności operacyjnej,
- wykazuje nakłady inwestycyjne.
Aby nadal korzystać z estońskiego CIT-u, przedsiębiorca będzie też musiał zanotować wzrost inwestycji o 15 proc. w ciągu dwóch lat. Szacuje się, że z tego rozwiązania skorzysta ok. 200 tys. firm, a roczny koszt dla budżetu wyniesie ok. 5 mld zł (w tym 1,4 mld zł dla samorządów).
Kto zyska, kto straci?
Planowany, pozytywny efekt zmiany ustawy na wpływy sektora finansów publicznych będzie można zaobserwować dopiero od piątego roku obowiązywania nowej preferencji. Ustawa proinwestycyjna przyniesie również korzyści przedsiębiorcom, jednak ucierpią na niej jednostki samorządów terytorialnych. Wysokość ich dochodu z udziału we wpływach z podatku dochodowego od osób prawnych wynosi niemal 15 proc. Zatem kolejne zmiany legislacyjne w tym zakresie, podobnie jak obniżenie stawki PIT w 2020 roku, przyniosą mniejsze wpływy do kas jednostek samorządów terytorialnych.
Aby ratować topniejące budżety, część gmin może zdecydować się na podwyżkę stawek na podatek od nieruchomości w 2021 roku. 23 lipca br. w Monitorze Polskim zostały opublikowane maksymalne stawki na przyszły rok. Podwyżki dotyczą dwóch głównych kategorii opodatkowania (budynki i grunty) i kształtują się następująco:
- grunty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej – 0,99 zł od 1 m kw. (wzrost o 4 proc.
w porównaniu z rokiem 2020); - budynki związane z prowadzeniem działalności gospodarczej – 24,84 zł od 1 m kw. (wzrost o ok.5 proc. w porównaniu z rokiem 2020).
– Załóżmy, że przedsiębiorstwo posiada następujący majątek wykorzystywany do prowadzenia działalności gospodarczej: grunty o powierzchni 200 000 m kw. oraz budynki o powierzchni 100 000 m kw. Jeśli płatnik odprowadza maksymalne stawki za podatek od nieruchomości, w 2020 r. przekazał gminie 2 580 000 zł, zaś w 2021 r. będzie to 2 682 000 zł, czyli o 102 000 zł więcej. Z analiz Ayming wynika, iż 44 proc. firm w Polsce nadpłaca daninę lokalną. Przy rosnących stawkach na podatek od nieruchomości zweryfikowanie prawidłowości dotychczasowych rozliczeń z gminą może przynieść znaczące oszczędności – tłumaczy Małgorzata Pałys, Kierownik projektu w Dziale podatków i opłat lokalnych w Ayming Polska.
Brak komentarzy